Минає рік з дня смерті Маркіяна Іващишина, засновника та шефа львівського мистецького об’єднання «Дзиґа». Відійшов у вічність гуцул і європеєць, український патріот – це для тих, котрі не знали Марка. Натомість для тих, хто його знав і став свідком нашої дружби, нашої пригоди під час моєї роботи у Львові й Луцьку, спогади варто розпочати по-іншому, більш особисто: Відійшла у вічність прекрасна людина, мій товариш, друг Польщі, найближчий партнер консульства у Львові, згодом консульства в Луцьку, проводир, порадник, сильний і – нерідко – впертий, водночас делікатний …
У своїй недавній інтернет-лекції Андрій Павлишин торкнувся надзвичайно важливого питання, котре ми з Марком частенько обговорювали. Назвемо його так: місія інтелектуалів пограниччя. Одним з найвагоміших аспектів згаданої місії є постійне й регулярне нагадування про багатонаціональний та багатоконфесійний, тобто багатокультурний вимір пограниччя, у нашому випадку – польсько-українського, рефлексія над цим потужним феноменом, знищеним у часи моторошних більшовицько-фашистських-більшовицьких експериментів. Одне із завдань – повернення пам’яті про художників, письменників, вчених, котрих знищили злочинні тоталітарні системи. Природним є питання: Чи ті видатні особи та їх праця зникли безповоротно?
Переконаний, що нам вдалося чимало зробити у цій сфері, оскільки завжди нас супроводжувало спільне переконання про неминучість зникнення давнього феномену пограниччя, водночас відчуття обов’язку примножувати нові й с т а р і перевірені цінності.
Якось Марек мені сказав – «Знаєш, Кшиштоф, кажу тобі це як польському чиновнику, якщо тенденції в міжнародних відносинах у нашій частині світу не зміняться, то через двадцять, тридцять років на українсько-польському пограниччі по моїй, українській, стороні, може зникнути польська стихія … А я, українець, хотів би, щоб польськість не зникла безповоротно». Однак багато свідомих феномену пограниччя українських та польських інтелектуалів вже чимало років намагаються загальмувати цей процес – у цьому ми повністю погоджувалися. У хвилини дискусій ми неодноразово розмовляли про відомих нам осіб, наприклад, Андрія Павлишина, Тараса Возняка, поетів і художників, і, звісно, джазменів, про їх зусилля й великий внесок у складну справу зупинення неминучої корозії – як би сказав Бруно Шульц – великої і с т о р і ї.
Прикро, що в Польщі так мало говорять про недооцінення ролі елітарної групи сучасних української інтелектуалів – художників, перекладачів, письменників, вчених, аніматорів культури, котрі докладають неймовірних зусиль для повернення пам’яті про єврейських, польських митців, наприклад, про тих, про кого згадував Андрій Павлишин у своїй лекції.
У листі до Андрія у Facebook я виразив сподівання, що цей лист заохотить також інших осіб в наших країнах підтримати мою думку, що варто було б у першу річницю смерті Маркіяна Іващишина згадати про нього саме у цьому контексті – розповісти як про роль самого Марка, так і середовища «Дзиґи» у формуванні не лише українсько-польських і європейських реляцій, але й захисті вищих цінностей, що ґрунтуються на партнерстві й повазі до особи, у створенні феномену сучасного пограниччя, солідних підстав котрого не вдалося остаточно знищити червоним, коричневим і тим сьогоднішнім троглодитам.
І вже на закінчення. Багато разів ми з Марком розмовляли про музику, наші фестивалі, численні концерти, сталі й нові плани… та мрії. Більше ні з ким я так багато не розмовляв про музику, як з Марком.
Переконаний, що ця музика Збігнева Прайснера (Zbigniew Preisner) сподобалася б Маркові, як і сподобається нашим спільним близьким, коли за кілька днів вони обіймуться з допомогою Facebook, і в різних куточках світу кожен з них подумає про Марка Іващишина.
https://www.youtube.com/watch…
Найщиріші вітання усім у цей час зарази!
Marek Iwaszczyszyn – człowiek pogranicza
To już rok mija od śmierci Markijana Iwaszczyszyna, założyciela i szefa lwowskiego Artystycznego Stowarzyszenia „Dzyga”; odszedł Hucuł i Europejczyk, patriota ukraiński – to dla tych, którzy Marka mogli nie znać, a dla tych, którzy go znali i byli świadkami naszej przyjaźni i naszej przygody w czasie mojej pracy i we Lwowie, i w Łucku, wspomnienie powinno się zacząć nieco inaczej, bardziej osobiście: Odszedł wspaniały człowiek, mój przyjaciel, przyjaciel Polski i najbliższy partner konsulatu we Lwowie, potem konsulatu w Łucku, przewodnik po Ukrainie, doradca, silny i – niejednokrotnie – uparty, ale jednocześnie delikatny…
W niedawnym wykładzie internetowym Andrij Pawłyszyn przypomniał niezwykle ważną kwestię, którą z Markiem wielokrotnie omawialiśmy; nazwijmy to tak: posłannictwo intelektualistów pogranicza. Jednym z najważniejszych aspektów owego posłannictwa jest stałe i regularne przypominanie o wieloetnicznym i wielokonfesyjnym, ergo: wielokulturowym, wymiarze pogranicza, w naszym przypadku pogranicza polsko-ukraińskiego. Refleksja o tym wielkim fenomenie, zniszczonym w czasie straszliwych eksperymentów bolszewicko-hitlerowsko-bolszewickich. Jednym z zadań jest przywracanie pamięci o malarzach, poetach, uczonych, których pochłonęły zbrodnicze systemy totalitarne. Oczywiście pozostaje pytanie: Czy te wybitne osoby i ich dzieło przeminęły bezpowrotnie?
Jestem przekonany, iż wiele udało nam się zrobić w tej materii, aczkolwiek zawsze towarzyszyło nam wspólne przekonanie o nieuchronności przemijania dawnego fenomenu pogranicza, ale że jednocześnie jesteśmy zobligowani do pomnażania nowych i starych sprawdzonych wartości.
Kiedyś Marek powiedział mi – „Wiesz, Krzysztof, mówię ci to jak polskiemu urzędnikowi, że jeśli tendencje w relacjach międzynarodowych w naszej części świata nie ulegną zmianie, to za dwadzieścia, trzydzieści lat na pograniczu ukraińsko-polskim po mojej, ukraińskiej stronie może już zabraknąć żywiołu polskiego… A ja Ukrainiec chciałbym, aby polskość nie zniknęła bezpowrotnie”. Wszakże wielu, świadomych owego fenomenu pogranicza, intelektualistów ukraińskich i polskich od lat stara się ten proces przyhamować – zgadzaliśmy się w tym do końca. I w takich momentach naszych dysput wielokrotnie rozmawialiśmy o znanych nam osobach, m.in. o Andriju Pawłyszynie, o Tarasie Wozniaku, o poetach i malarzach, no i – oczywiście – o jazzmanach, o ich wysiłku i wielkim wkładzie w to trudne zadanie powstrzymywania nieuchronnej korozji – jakby powiedzieć za Bruno Schulzem – wielkich historyj.
Szkoda, że tak mało w Polsce mówi się o nie do przecenienia roli elitarnej grupy współczesnych intelektualistów ukraińskich – artystów, tłumaczy, pisarzy, uczonych, animatorów kultury, którzy podejmują wielki trud w przywracaniu pamięci o twórcach żydowskich, polskich, o tych np., o których wspominał Andrij Pawłyszyn w swoim wykładzie.
I w liście do Andrija, który zamieściłem na FB, wyraziłem nadzieję, że mój list zachęci także i inne osoby w naszych krajach do pochylenia się nad moim pomysłem, że warto by było w pierwszą rocznicę śmierci Markijana Iwaszczyszyna opowiedzieć trochę o nim w tym właśnie kontekście – zarówno o roli samego Marka, jak i środowiska „Dzygi” w budowaniu nie tylko dobrych relacji ukraińsko-polskich i europejskich, ale i o pielęgnacji wartości wyższych, opierających się na partnerstwie i szacunku dodo osoby. O budowaniu fenomenu współczesnego pogranicza, którego solidnych podstaw nie udało się zniszczyć do końca troglodytom czerwonym, brunatnym i tym współczesnym.
I już na zakończenie. Wiadomo, że z Markiem wielokrotnie rozmawialiśmy o muzyce, o naszych festiwalach, o niezliczonych koncertach i stałych, o ciągle nowych planach i… marzeniach. Z nikim nie rozmawiałem tyle o muzyce, co z Markiem.
Jestem przekonany, że ta muzyka Zbigniewa Preisnera Markowi by się spodobała i że spodoba się naszym wspólnym bliskim, kiedy już za kilka dni przytulimy się do siebie z pomocą FB i w różnych częściach świata każdy z nas pomyśli o Marku Iwaszczyszynie.
https://www.youtube.com/watch…
To już rok mija od śmierci Markijana Iwaszczyszyna, założyciela i szefa lwowskiego Artystycznego Stowarzyszenia „Dzyga”; odszedł Hucuł i Europejczyk, patriota ukraiński – to dla tych, którzy Marka mogli nie znać, a dla tych, którzy go znali i byli świadkami naszej przyjaźni i naszej przygody w czasie mojej pracy i we Lwowie, i w Łucku, wspomnienie powinno się zacząć nieco inaczej, bardziej osobiście: Odszedł wspaniały człowiek, mój przyjaciel, przyjaciel Polski i najbliższy partner konsulatu we Lwowie, potem konsulatu w Łucku, przewodnik po Ukrainie, doradca, silny i – niejednokrotnie – uparty, ale jednocześnie delikatny…
W niedawnym wykładzie internetowym Andrij Pawłyszyn przypomniał niezwykle ważną kwestię, którą z Markiem wielokrotnie omawialiśmy; nazwijmy to tak: posłannictwo intelektualistów pogranicza. Jednym z najważniejszych aspektów owego posłannictwa jest stałe i regularne przypominanie o wieloetnicznym i wielokonfesyjnym, ergo: wielokulturowym, wymiarze pogranicza, w naszym przypadku pogranicza polsko-ukraińskiego. Refleksja o tym wielkim fenomenie, zniszczonym w czasie straszliwych eksperymentów bolszewicko-hitlerowsko-bolszewickich. Jednym z zadań jest przywracanie pamięci o malarzach, poetach, uczonych, których pochłonęły zbrodnicze systemy totalitarne. Oczywiście pozostaje pytanie: Czy te wybitne osoby i ich dzieło przeminęły bezpowrotnie?
Jestem przekonany, iż wiele udało nam się zrobić w tej materii, aczkolwiek zawsze towarzyszyło nam wspólne przekonanie o nieuchronności przemijania dawnego fenomenu pogranicza, ale że jednocześnie jesteśmy zobligowani do pomnażania nowych i starych sprawdzonych wartości.
Kiedyś Marek powiedział mi – „Wiesz, Krzysztof, mówię ci to jak polskiemu urzędnikowi, że jeśli tendencje w relacjach międzynarodowych w naszej części świata nie ulegną zmianie, to za dwadzieścia, trzydzieści lat na pograniczu ukraińsko-polskim po mojej, ukraińskiej stronie może już zabraknąć żywiołu polskiego… A ja Ukrainiec chciałbym, aby polskość nie zniknęła bezpowrotnie”. Wszakże wielu, świadomych owego fenomenu pogranicza, intelektualistów ukraińskich i polskich od lat stara się ten proces przyhamować – zgadzaliśmy się w tym do końca. I w takich momentach naszych dysput wielokrotnie rozmawialiśmy o znanych nam osobach, m.in. o Andriju Pawłyszynie, o Tarasie Wozniaku, o poetach i malarzach, no i – oczywiście – o jazzmanach, o ich wysiłku i wielkim wkładzie w to trudne zadanie powstrzymywania nieuchronnej korozji – jakby powiedzieć za Bruno Schulzem – wielkich historyj.
Szkoda, że tak mało w Polsce mówi się o nie do przecenienia roli elitarnej grupy współczesnych intelektualistów ukraińskich – artystów, tłumaczy, pisarzy, uczonych, animatorów kultury, którzy podejmują wielki trud w przywracaniu pamięci o twórcach żydowskich, polskich, o tych np., o których wspominał Andrij Pawłyszyn w swoim wykładzie.
I w liście do Andrija, który zamieściłem na FB, wyraziłem nadzieję, że mój list zachęci także i inne osoby w naszych krajach do pochylenia się nad moim pomysłem, że warto by było w pierwszą rocznicę śmierci Markijana Iwaszczyszyna opowiedzieć trochę o nim w tym właśnie kontekście – zarówno o roli samego Marka, jak i środowiska „Dzygi” w budowaniu nie tylko dobrych relacji ukraińsko-polskich i europejskich, ale i o pielęgnacji wartości wyższych, opierających się na partnerstwie i szacunku dodo osoby. O budowaniu fenomenu współczesnego pogranicza, którego solidnych podstaw nie udało się zniszczyć do końca troglodytom czerwonym, brunatnym i tym współczesnym.
I już na zakończenie. Wiadomo, że z Markiem wielokrotnie rozmawialiśmy o muzyce, o naszych festiwalach, o niezliczonych koncertach i stałych, o ciągle nowych planach i… marzeniach. Z nikim nie rozmawiałem tyle o muzyce, co z Markiem.
Jestem przekonany, że ta muzyka Zbigniewa Preisnera Markowi by się spodobała i że spodoba się naszym wspólnym bliskim, kiedy już za kilka dni przytulimy się do siebie z pomocą FB i w różnych częściach świata każdy z nas pomyśli o Marku Iwaszczyszynie.
https://www.youtube.com/watch…
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie w tym czasie zarazy.
Немає коментарів:
Дописати коментар